Na co dzień sprawdzamy wiadomości w swojej skrzynce odbiorczej (nie znoszę tego tłumaczenia, osobiście nazywam ten folder inbox). Obserwując swoich znajomych, nierzadko zauważam, że właśnie w ten sposób zaczynają swój dzień. Czy to w pracy, w podróży, w domu, nawet podczas wolnego czy w weekend. Nie powiem, sam nie jestem święty. Co w tym złego?
Przez długi czas nie zdawałem sobie sprawy jak pusty inbox może uprzyjemnić życie. Przykład? Kiedy wykonujesz swoje obowiązki w pracy, uczysz się, wykonujesz czynności, które wymagają Twojej uwagi i koncentracji i w tym samym czasie zauważasz, że masz nową pocztę. Co wtedy robisz? Czyż nie bywa tak, że w tym momencie jesteś kompletnie zajęty otrzymaną wiadomością? Wcale nie mam na myśli ważnej (np służbowej) korespondencji, wystarczą zdjęcia z wakacji znajomych, śmieszny filmik na YouTube przesłany przez męża, zaproszenie na wieczorną imprezę wymagające jak najszybszego potwierdzenia, nowy newsletter ulubionego serwisu internetowego... Na co dzień sprawdzamy wiadomości w swojej skrzynce odbiorczej (nie znoszę tego tłumaczenia, osobiście nazywam ten folder inbox). Obserwując swoich znajomych, nierzadko zauważam, że właśnie w ten sposób zaczynają swój dzień. Czy to w pracy, w podróży, w domu, nawet podczas wolnego czy w weekend. Nie powiem, sam nie jestem święty. Co w tym złego? Przez długi czas nie zdawałem sobie sprawy jak pusty inbox może uprzyjemnić życie. Przykład? Kiedy wykonujesz swoje obowiązki w pracy, uczysz się, wykonujesz czynności, które wymagają Twojej uwagi i koncentracji i w tym samym czasie zauważasz, że masz nową pocztę. Co wtedy robisz? Czyż nie bywa tak, że w tym momencie jesteś kompletnie zajęty otrzymaną wiadomością? Wcale nie mam na myśli ważnej (np służbowej) korespondencji, wystarczą zdjęcia z wakacji znajomych, śmieszny filmik na YouTube przesłany przez męża, zaproszenie na wieczorną imprezę wymagające jak najszybszego potwierdzenia, nowy newsletter ulubionego serwisu internetowego... Odwrócenie Twojej uwagi, dekoncentracja i efekty z tym związane to jedno. Emaili bywa więcej niż jeden czy dwa dziennie. Każdy dotyczy różnych spraw, pochodzi od rozmaitych osób, ma taki czy inny priorytet. Na ten mogę odpowiedzieć jak skończę pracę, z tym się nie spieszy, zajmę się nim jutro, o, dobry dowcip!, a tego nie wiedziałem, naprawdę mają promocję? Mija następny dzień, maile przychodzą, kolejny, nowe maile już czekają. I tak z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień. Czy nie jest przypadkiem tak, że Twój inbox jest wypchany po brzegi? Kolejny raz zapytałem samego siebie: co w tym złego? Otóż setki lub tysiące zalegających wiadomości niczym się nie różnią od sterty papierów walających się na Twoim biurku. Z tą różnicą, że tym razem odbywa się to w cyfrowym świecie. Nie ma co ukrywać, jest to część naszego życia, bez znaczenia prywatnego czy zawodowego. Przeładowany email może przytłaczać, niepokoić, dezorganizować każdego kto na co dzień spędza czas z komputerem. Nie jestem wyjątkiem, sam dysponowałem właśnie tak zawaloną pocztą. Kiedy nie pamiętałem następnego dnia co zamierzałem zrobić z poszczególnymi mailami, a następne wciąż przychodziły, najzwyczajniej w świecie grzązłem w tym bałaganie i nie było nadziei by nadgonić zaległe sprawy, przypilnować bieżących. Chciałem po prostu złapać oddech.
Jeśli doczytałeś do tego momentu, prawdopodobnie czujesz się podobnie lub doskonale zdajesz sobie sprawę o czym mowa. Więc kliknij tutaj i złap oddech :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz